Chleb gryczano – lniany na zakwasie

Jedyne, co mam do powiedzenia na temat tego chleba, to tyle, że jest pyszny. I nie rozpatruję jego smaku tylko w kategorii chlebów bezglutenowych. To naprawdę dobry chleb. Bardziej zbity, twardszy niż tradycyjne chleby, podobny trochę do wypieków z samych ziaren, ale nie rozpada się i świetnie się kroi.
Teraz tylko jeszcze prosta pasta z oliwek albo zwykła oliwa i jestem w smakowym raju, pełnym prostoty i całkiem zwyczajnym, a jednak wyjątkowym. 

Chleb gryczano – lniany na zakwasie 
Składniki (na formę okrągłą o przekroju 17-20 cm)
  • 250 g świeżo zmielonego siemienia lnianego złotego (np. w młynku do kawy albo blenderze)
  • 250 g mąki gryczanej
  • 8 – 10 łyżek zakwasu kukurydzianego, ryżowego lub mieszanego, przepis znajdziesz tutaj
  • 1,5 łyżeczki soli
  • 2 garście słonecznika
  • około 2 szklanki letniej wody
  • dowolne nasionka do posypania chlebka
Przygotowanie
Wszystkie suche składniki wymieszać w dużej misce. Do dużego kubka lub słoika odmierzyć zakwas i wymieszać go ze szklanką letniej wody, żeby dobrze się rozpuścił. Wlać do miski ze składnikami. Zacząć wyrabiać ciasto, podlewając resztą wody. Ciasto powinno być zwarte, ale nie twarde, bo wtedy chlebek nie urośnie. W razie potrzeby można dodać jeszcze trochę wody, zwracając uwagę, żeby zbytnio nie rozrzedzić ciasta. Cały proces trwa nie więcej niż 10 minut. Wyrobione ciasto bez grudek mąki w środku przełożyć do formy wyłożonej papierem do pieczenia. Zwilżonymi wodą dłońmi posmarować chleb z wierzchu i wyrównać jego strukturę. Posypać dowolnymi nasionami i nakryć ściereczką. Odstawić w ciepłe miejsce na około 5 godzin albo na całą noc, to zależy od temperatury. Po tym czasie chleb powinien podrosnąć. Nie rośnie tak łatwo jak chleby z innych mąk, ale jego objętość nieco się zwiększy. Nagrzać piekarnik do 200˚C i wstawić chleb na drugą półkę od dołu. Piec 1 godzinę i 10 minut. Około 20 minut przed końcem pieczenia można nakryć chleb papierem do pieczenia, żeby zbytnio się nie przyrumienił. Po wyjęciu z piekarnika chleb od razu wyjąć z formy i zostawić do wystudzenia.

Komentarze

  1. Fajny, niezły chleb. Baardzo sycący, można się najeść do syta 2 kromkami. I nawet dobrze się zamraża, nie rozpada się później...

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak właśnie jest, syci niesamowicie i na długo starcza. Ja lubię podpieczony w opiekaczu.

    OdpowiedzUsuń
  3. Trafilam tu z google w poszukiwaniu zakwasu na mace ryzowej, dziekuje za to :) Juz go postawilam. Mam dobry dostep do wszystkich nasion i maki, wiec ten chlebek bedzie pierwszym jaki upieke na zakwasie - tez pierwszym w moim zyciu. Wierze, ze sie uda. Dotychczas pieklam chleby na drozdzach i tesknie za kwaskowatym smakiem i zapachem prawdziwego chleba. Koniec z drozdzami. Pieklam juz chlebek z samych ziaren, orzechow i oleju kokosowego ( chleb, ktory zmienia zycie ) i bardzo go lubie, ale chce miec zakwas gotowy i piec, kiedy tylko mnie najdzie ochota. Jeszcze raz dziekuje za ciekawy i piekny blog.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jestem wzruszona i szczęśliwa :). Bardzo dziękuję. Czasem piekę na drożdżach, ale najbardziej lubię zakwasy i dla mnie każdy wypiek mógłby być na samym zakwasie. Z tym chlebkiem lnianym trzeba uważać tylko, żeby nie wyszedł zbyt suchy, bo siemię wchłania sporo wody. U mnie dość szybko jest zjadany, a czasem jak zostaje podpiekam go w opiekaczu i jest cudowną grzanką. Powodzenia. W razie pytań, służę radą i wsparciem. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. To znow ja, z poprzedniego komentarza. Nie do pary mi z zakwasem. Nie wiem co robilam nie tak, ale tak mniej wiecej zawsze po 2,3 dniach na zakwasie pojawiala sie plesn. Probowalam 4 razy, najpierw dwa razy z maka ryzowa, potem z zytnia.I ciagle to samo. Winie londynska pogode i zawilgocone powietrze :) W koncu sie poddalam i poprosilam o kapke zakwasu w piekarni Artisan, przemila Pani dala mi 250 gram zytniego zakwasu, ktory swoj poczatek mial 25 lat temu w Kalifornii. I tu juz poszlo gladko, nigdy mi nie zaplesnial, a teraz siedzi sobie w lodowce i czeka az mnie znow najdzie na pieczenie chleba. Jesli chodzi o ten konkretny przepis, to ciagle moj faworyt. Lubie mokre i tresciwe chlebki z czyms do pochrupania w srodku. On cudnie smakuje z powidlami i twarogiem, z hummusem i jakimkolwiek pasztetem czy smalcem i ogorkiem kiszonym. Chlebek stal sie hitem posrod moich angielskich i hinduskich znajomych. Ide wertowac reszte przepisow, jeszcze raz bardzo dziekuje za ogrom pracy wlozonej w ten blog i nieustannie serdecznie pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo się cieszę, też uwielbiam ten chleb :)
    Jeśli chodzi o zakwas i pleśń, faktycznie londyńska pogoda może nie sprzyjać. Przy produkcji zakwasu wiele zależy od otoczenia i samej mąki, bo zakwas to naturalne drożdże, występujące w mące i powietrzu. Jeżeli w powietrzu znajdują się pleśnie, taki bardzo młodziutki zakwas nie jest w stanie sobie z nimi poradzić. Starszy, mocny zakwas, wszystko przetrwa.
    W piekarniach są doskonałe warunki do hodowli zakwasu, jest ciepło i stosunkowo sucho. I to wspaniałe, że są miejsca, które dzielą się takimi skarbami :)
    Kiedyś jeden Pan pisał do mnie z Japonii, że tam zakwas mu nie wychodzi, bo coś jest nie tak z powietrzem, a jak przyjeżdżał do Polski, wszystko rosło jak należy. Teraz rodzina hoduje mu zakwas w Polsce, on przyjeżdża i suszy go, a dopiero potem zabiera. I mówi, że wtedy wszystko z niego wyrasta :)
    Myślę, że w Londynie da się zakwas wyhodować bez takich zabiegów, tylko powinno się zacząć może w zimie, w domowym ciepełku, bez wilgoci. Jak przetrwa pierwsze dni, wzmocni się na tyle, że poradzi sobie z pleśniami i przeszkodami.
    I jeszcze jedno, nie może mieć zbyt rzadkiej konsystencji, bo wszelkie grzyby to bardzo lubią.
    Pozdrawiam najserdeczniej i życzę smacznych eksperymentów:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Przepis jak najbardziej wart wypróbowania, bo chlebek wygląda bardzo apetycznie. Wystarczy dodać wędlinę, jakieś warzywa i smaczna kanapka gotowa :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz