Przepis
na to
ciasto mają już wszyscy moi znajomi. Piekłam je nawet na studiach w
czasie
zajęć związanych z technologią żywności i potraw, jako propozycję dla
alergików,
bez mleka i jaj. Nie spotkałam jeszcze osoby, której by nie smakowało.
To
zaskakujące, bo ciasto ma bardzo prosty skład. Jedynym wyzwaniem jest
sam
proces pieczenia. Raz trwa krócej, raz dłużej i wymaga wyczucia. Ale
sądzę, że
każdy pasjonat poradzi sobie z nim bez przeszkód. Nie ma polewy, bo
dobrze
smakuje posmarowane powidłami śliwkowymi, jako połączenie smaku lekko
kwaśnego
ze słodkim. To mój stary patent i wybaczcie, jeśli go nadużywam, ale
właśnie - jest niezawodny. Płatki kasztanowe pozostały mi z poprzedniego
pieczenia ciasteczek i świetnie zagrały,
jako chrupiąca posypka. Nie pozostaje mi nic innego, jak po prostu
życzyć wszystkim smacznego
pieczenia!
Składniki (na średnią tortownicę o przekroju 22-23 cm)
- 500 ml mleka sojowego lub owsianego
- 20 dag cukru nierafinowanego (u mnie palmowy)
- ½ kg mąki pszennej lub orkiszowej typ 650
- ¾ szklanki oleju kokosowego (rozpuszczonego)
- 2,5 szklanki utartej marchewki
- 2 łyżeczki proszku do pieczenia na kamieniu winnym
- 1 łyżeczka sody
- 1 czubata łyżka przyprawy do piernika
- 200 g rodzynek niesiarkowanych, najlepiej bio
- 150 g orzechów włoskich
- 0,5 małego słoika powideł śliwkowych
- 50 g płatków kasztanowych lub kokosowych
pyszny kawałek ciasta! bardzo lubię wypieki marchewkowe i połączone z jesiennymi smakami :)
OdpowiedzUsuńJa też, niestety z ciasta nie pozostał nawet okruszek...Tylko zdjęcia...
OdpowiedzUsuńTo jedno z lepszych ciast jakie mi się udały. Smarowanie powidłami zamiast tłustą polewą? Dla mnie bomba :)
OdpowiedzUsuń