Do świąt jeszcze daleko, ale warto
zadbać o atmosferę i stworzenie dodatków w odpowiednim czasie. Nalewka
piernikowa to znakomity prezent pod choinkę, dodatek do rozgrzewającej herbaty
albo sposób na ogrzanie się w zimny i deszczowy dzień. Mały kieliszeczek może
uchronić nas wówczas przed przeziębieniem. Podana w proporcji 1:1 z mlekiem
kokosowym stanie się intrygującym świątecznym likierem. Jest także doskonała do
nasączania biszkoptów.
Składniki
- garść anyżu gwiazdkowego (50 g)
- 2 laski cynamonu cejlońskiego
- 1 laska wanilii
- 5 ziaren kardamonu
- 4 goździki
- 0,5 l wódeczki
- 0,5 szklanki miodu
- 1 szklanka wody
Przygotowanie
Laskę wanilii przekroić na pół, wydrążyć miąższ, ziarenka i wrzucić do słoja.
Dosypać anyż gwiazdkowy, goździki, kardamon oraz cynamon rozgnieciony na
kawałki tłuczkiem. Wszystko zalać wódeczką. Zakręcić lub dobrze przykryć słój i
odstawić w ciemne, chłodne miejsce. Co kilka dni dobrze jest potrząsnąć
słojem. Po dwóch lub trzech tygodniach odcedzić przyprawy. W garnku zagotować
wodę i wlać do niej miód. Na bardzo małym ogniu podgrzewać miód, aż stworzy z
wodą w miarę jednolity płyn. Przestudzić i przecedzić przez gazę lub gęste
sito. Można nie przecedzać, ale wtedy nalewka na dnie będzie mętna. Wodę z miodem
wystudzić i dodać korzennego alkoholu ze słoja. Wymieszać, zostawić w większym,
zakręcanym naczyniu na jeden dzień, a potem rozlać do butelek.
Nigdy takiej nie piłam dlatego chętnie bym spróbowała! :-)
OdpowiedzUsuńZachęcam do spróbowania :) Wariacji na temat podania jest tyle, ile tylko przyjdzie nam do głowy :)
Usuńdzięki Tobie poczułam już atmosferę świąt:D
OdpowiedzUsuńAch,te święta. Właściwie atmosfera i rodzinny klimat interesują mnie najbardziej... A dodatki, jak nalewka wzbogacają ten nastrój... Jednak najważniejsi są ludzie i kiedy o nich pomyślę, czuję tę atmosferę naprawdę intensywnie.. :) Pozdrawiam
UsuńAlkoholu nie lubimy ale korzenne smaki uwielbiamy :D Ciekawe połączenie :D
OdpowiedzUsuńW sumie alkoholu też ie uwielbiam samego w sobie, natomiast doceniam jego moc rozgrzewającą i pobudzającą, oczywiście w rozsądnej ilości :)
OdpowiedzUsuńMusi to pięknie pachnieć :)
OdpowiedzUsuńDla mnie czad! Takiej nalewki jeszcze nie robiłem, a na okres świąteczny będzie jak znalazł :D
OdpowiedzUsuńPiłabym :)
OdpowiedzUsuńZrobiłam. Z przykrością muszę stwierdzić, że ilość anyzu jest zdecydowanie za duża! Zamiast nalewki piernikowej wyszła mi anyżowa :( (Wszystko odważane/dodawane wg przepisu)
OdpowiedzUsuńPrzykro mi,że wyszła anyżówka. U mnie zawsze ma raczej piernikowy smak... Na pewno duże znaczenie ma cynamon, zwykłe laski nie dają takiego aromatu jak cejloński.
UsuńAby uratować smak i zyskać taki jak chcemy, można zalać odrobiną alkoholu wybrane korzenie, przemacerować i dodać do nalewki. Wtedy zniknie tak intensywny anyżowy posmak. Naprawdę jeszcze nigdy u mnie tak się nie stało, ale może miałam zwietrzały anyż? Na pewno można ją uratować :) A ja zaraz nastawię swoją i sprawdzę jak to będzie wyglądało, bo nie mam żadnych zapasów niestety... Pozdarwiam
Oj, sama chętnie bym sobie jakąś nalewkę zrobiła. Może czas spróbować? Na początek pewnie z bimbrem, ale to nie wiem, czy warto się uczyć, czy od sąsiada pytać. No niby w sieci są takie http://www.portopraga.pl/a/qlnm,jak-zrobic-samemu-bimber porady, ale jak już on coś tam produkuje... Szkoda, że z malin się nie udało, byłoby świetnie.
OdpowiedzUsuń