Takie pulpety to znakomity grochowy
akcent na wigilię, zamiast na przykład, kapusty z grochem. Można je dodać do
barszczu zamiast uszek albo z ciekawym sosem zjeść na obiad o jakiejkolwiek
porze roku. Bo w końcu chodzi o to, aby było smacznie i niezbyt ciężko.
Pulpeciki są pieczone, a nie smażone w głębokim tłuszczu, a groch jest dobrze
wymoczony i ugotowany na bardzo miękko, co znacznie poprawia jego strawność i
niweluje „efekty specjalne”, które niejednego odstręczają od spożywania roślin strączkowych.
Pulpeciki zaraz po upieczeniu są pulchne
i lekkie, ale na zimno także dobrze smakują. Są przy tym banalnie proste w
wykonaniu.
Pulpety z żółtego grochu bez mleka i jaj
- 200 g żółtego grochu w połówkach
- 10 łyżek płatków owsianych (u mnie bezglutenowe)
- 2 małe cebule
- 0,5 szklanki wrzątku
- garść majeranku
- 1 łyżeczka oleju kokosowego
- sól, pieprz
- szczypta kolendry
- szczypta bazylii
- czosnek mielony
- 1-2 łyżki oliwy z oliwek
Cebulę pokroić w kosteczkę i zrumienić na łyżeczce oleju kokosowego, w razie potrzeby podlewając wodą. Groch namoczyć na noc, rano odlać wodę i ponownie namoczyć w świeżej wodzie. Po kilku godzinach wodę odlać, zalać świeżą i ugotować groch tak, aby całkowicie się rozpadł i stworzył gęste puree. Po ugotowaniu posolić i odstawić do wystudzenia. Pięć łyżek płatków owsianych zalać 0,5 szklanki wrzątku i odstawić do napęcznienia, a następnie zmiksować. Pozostałe płatki zmielić na mąkę. Obie formy przygotowanych płatków dodać do wystudzonego puree grochowego, przyprawić, dodać zrumienioną cebulkę i dobrze wymieszać. Masa powinna mieć kleistą konsystencję, ale nie może być twarda ani zbyt luźna. Jeśli wydaje się zbyt rzadka można dodać 1-2 łyżki zmielonych płatków i dobrze wyrobić.
Oliwę wylać na talerzyk i zwilżając nią dłonie formować małe kulki. Ułożyć je na blasze wyłożonej papierem do pieczenia i wstawić do piekarnika nagrzanego do 180° C. Piec przez około 0,5 godziny.
Dawno nie jadłem żółtego grochu. Chyba czas to zmienić, bo brzmi dobrze :)
OdpowiedzUsuńTakie kotlety, tylko oczywiście smażone i w panierce z płatków były moim kryzysowym daniem studenckim. Ostatnio kupując strączki spojrzałam na żółty groch i przypomniało mi się, że były przecież bardzo dobre, a ja tylko ciągle grochówkę gotuję i jakieś praliny z grochu lepię. A tyle można wyczarować przysmaków... :)
UsuńTego grochu używałam jedynie do zup a tu taka inspiracja :D
OdpowiedzUsuń